Prof. Nicieja w trakcie pobytu we Lwowie przypadkowo trafia na Cmentarz Łyczakowski.
- Tu zobaczyłem groby Marii Konopnickiej, Gabrieli Zapolskiej, Walerego Łozińskiego i tak zaczęła się moja historia – mówił prof. Nicieja. Czasem się buntuje przeciwko nazwie Kresy. Ponad 600 lat byliśmy w tym Lwowie, Wilnie, Grodnie i nagle nam to odcięto. Każdy Polak z przyzwoitą maturą powinien wiedzieć, co to był Kamieniec Podolski, co było w Zbarażu i z czym łączyć Ostrą Bramę w Wilnie, kim były Orlęta Lwowskie. Nazywamy to kresy, ale jest to kawał historii Polski, której nie można zamknąć w dzisiejszych granicach.
Profesor wspomina jak po przypadkowym spotkaniu z Cmentarzem Łyczakowskim postanowił napisać książkę o tym cmentarzu tak nierozerwalnie związanym z historią Polski. Nie spodziewałem się, że to się tak rozwinie - przyznał prof. Nicieja. - Myślałem, że historię 200 miast, które Polska straciła, zawrę w 5-6 tomach. Dziś pracuje już nad 13 tomem historii i mitologii miast kresowych, Kresowej Atlantydy.
Z racji swoich zamiłowań i pracy stykam się bardzo często z przesiedleńcami z Kresów. Wciąż żyje w nich tamto wspomnienie - wielkiej, trudnej, przymusowej podróży w nieznane. Żyje i budzi nostalgię wśród przedstawicieli coraz młodszych pokoleń. Wiele jest tych wspomnień, bo też i przesiedlenia były zjawiskiem na niespotykaną skalę. Dość powiedzieć, że Polska w wyniku przesunięcia granic na zachód straciła na wschodzie ponad 200 miast. Straciła też połowę terytorium – dokładnie 177 tys. km kw. z 388 tys. km kw. jakie posiadała. Jako rekompensatę otrzymała 100 tys. km kw. terenów niemieckiej III Rzeszy i tak powstał nowy twór geograficzny.
Na spotkania autorskie przychodzą ludzie, którzy Kresową Atlantydę stracili i ludzie, których fascynuje jej legenda. - Te książki pozwalają jednym wrócić do świata lat dziecinnych, a innym poczuć klimat, smak i barwę tamtych miejsc i dawno minionych czasów. Tak było i u nas pełne sale słuchaczy z zaciekawieniem wsłuchane w historię przedstawianą przez prelegenta.
Po wykładach ustawiała się kolejka po zakup książek. Można było uzyskać dedykację autora i chwilę z nim osobiście porozmawiać.